![]() |
www.copenhagencyclechic.com |
Po
co jest ten (kolejny) lajfstajowy blog? W skrócie: w naszym życiu pojawił się
pewien przedmiot, który przeorganizował je do tego stopnia, że
chciałbym się tym doświadczeniem z Wami podzielić. Znajdziecie tu krótkie (czasem
dłuższe, jak ten) wpisy na temat praktycznych aspektów używania roweru
towarowego: co to za ustrojstwo, co można nimi przewieźć, skąd je wziąć, ile to
kosztuje, jakie są zalety i wady rowerów cargo, jakie są ich typy itp. Ponadto możecie się spodziewać kolejnych wpisów m.in. na
temat:
- Jak długa jest historia rowerów cargo (także w Polsce)?
- Jak rowery cargo używane są przez firmy kurierskie i dostawcze?
- Co oprócz zakupów można przewieźć (albo nie) rowerem cargo?
- Dlaczego rower towarowy jest idealny dla miejskiej rodziny?
- Które koronowane głowy używają roweru cargo?
- Czy jazda rowerem towarowym wymaga specjalnych umiejętności i treningu?
Nie
zabraknie też wpisów około-rowerowych i zgromadzonej przeze mnie obszernej
kolekcji cargo-ilustracji. Zakładam, że skoro tu trafiliście, to nie jesteście rowerowymi
nowicjuszami, więc odpuszczam sobie sprawy elementarne. Jeżeli choć jedną osobę/rodzinę
uda mi się przekonać do używania roweru towarowego, wypożyczenia, współdzielenia
go, zakupu bądź zbudowania go samemu albo przynajmniej do częstszych wycieczek do warzywniaka zwykłym rowerem, to będzie to dla mnie już powód do zadowolenia ;-)
A teraz krótko
o moich motywacjach do jazdy rowerem cargo. Mieszkamy z Anią w Śródmieściu Warszawy.
Rowerem poruszamy się na co dzień w zakresie tego śródmieścia i dzielnic
sąsiednich. Uczymy się, pracujemy i załatwiamy swoje sprawy. Większość naszych
podróży nie przekracza dystansu kilku kilometrów. Ponadto, nie mamy w pobliżu
sklepu spożywczego, którego ceny nie biłby mocno po kieszeni. Rower towarowy
nabyliśmy głównie w celu przewiezienia zakupów z dyskontu, hali targowej czy
warzywniaka,. Powodów do przygarnięcia roweru cargo było więcej. Jednym z ważniejszych było przekonanie,
że im nas, rowerzystów, będzie więcej na jezdni, tym będzie bezpieczniej. Uwierzcie, że widok 250 kg pędzącego roweru cargo (liczę z
cyklistą i ładunkiem) wywołuje szacunek u kierowców, którzy nie pozwolą sobie na wymuszenie pierwszeństwa. Poza tym, jak to zwykle z rowerami, każdy przejechany kilometr to przykład dla innych, że można komfortowo jeździć po mieście (a strój czy pogoda to wymówki, a nie realne przeszkody). Wracając do konkretów, równie istotny był także aspekt
ekonomiczny.
Ile to kosztuje? Rower cargo to wydatek co najmniej kilku tysięcy złotych (zależy jaki i skąd go weźmiecie, o czym napiszę w innej notce). Za tą cenę można by nabyć przysłowiowego Opla sprowadzonego z Niemiec, a już na pewno sportowe Uno. Tak by pewnie postąpiła większość naszych równolatków jeszcze kilka lat temu. Ale do ceny zakupu auta dochodzą stałe koszty: ubezpieczenia, paliwa, abonamentu za parking, części i serwisowania. W rower towarowy możemy włożyć maksymalnie 300zł rocznie (serwis i części przy dużym użytkowaniu). Aby zminimalizować koszty, można współdzielić taki rower ze znajomymi/sąsiadami. O spółdzielniach rowerowych też niedługo napiszę, bo sam do jednej należę.
Jak domyślacie się z tytułu bloga, nie
mamy z Anią samochodu, mimo że mam prawo jazdy i sporadycznie jestem kierowcą. W naszych śródmiejskich warunkach brak samochodu nie stanowi oczywiście żadnego dyskomfortu. Niemniej, jeżeli tworzycie gospodarstwo domowe, które posiada więcej niż jedno auto, to można zrezygnować w rodzinie z drugiego
samochodu, który służy zwykle do załatwiania mniejszych spraw na mieście (fakt potwierdzony naukowo). Polska
ma jeden z najwyższych współczynników usamochodowienia w Europie – oznacza to,
że wiele rodzin posiada więcej niż jeden samochód. Może się wydawać, że to powód do dobrego samopoczucia. Tymczasem, korzystanie z samochodu w centrum dużego
miasta jest skrajnie nieefektywne z energetycznego punktu widzenia. Przeciętny silnik
spalinowy osiąga najlepszą efektywność na długich trasach pokonywanych z
prędkością 90km/h. Średnia prędkość w mieście to 30km/h, więc ogromna cześć
wytworzonej energii (i naszych pieniędzy) marnuje się.
Również z żoną (i nowo narodzonym dzieckiem) zdecydowaliśmy się na rower cargo zamiast drugiego samochodu więc w pełni rozumiem :-) Mój bolid: https://dl.dropboxusercontent.com/u/239704/babboe.png Choć i dla żony myślimy o 3-kołowym
OdpowiedzUsuńPozdr
Ładny pojazd! W następnym wpisie też będzie mowa o Babboe ;-) Pozdrawiam
UsuńGdzie przechowujecie rower cargo? Mieszkam w domku szeregowym, nie mam garażu ani zadaszonego stojaka rowerowego. Jestem ciekawa, jak sobie z tym radzą inni rowerzyści:)
OdpowiedzUsuńDobre pytanie! Może nawet napiszę o tym osobny wpis. Nasz rower trzymamy na wewnętrznym podwórku kamienicy. Stoi pod chmurką, ale jest przykryty brezentem - pokrowce na cargo są do kupienia albo można je sobie uszyć.
UsuńW beton wkręciłem kotwicę kryptonite i razem z łańcuchem tej samej firmy (8kg) stoi sobie pod pokrowcem na zewnątrz
UsuńDzięki za informacje!
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak będzie wyglądała motoryzacja za 30-40 lat. Już przed 2000 rokiem zapowiadało się teorie na temat bezobsługowych samochodów, poruszających się z punktu A do punktu B bez udziału kierowcy :-) Miało się to nijak do rzeczywistosci. Teraz oprócz designu producenty prześcigają się w coraz mniejszym "teoretycznym" spalaniu auta, oraz w maksymalizacji różnych niepotrzebnych systemów przez które nierzadko trzeba odwiedzać autoryzowane serwisy. Moim zdaniem motoryzacja zmierza trochę nie tą drogą którą naprawdę powinna... Wyniki spalania często fałszowane itp. :-(
OdpowiedzUsuńJestem ciekaw czy kiedyś moda na takie rowery zawita do Polski.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie życia bez jazdy na rowerze. Nawet w ziemie nie odstawiam mojego jednośladu do piwnicy. Jak tylko nie ma śniegu wybieram się na przejażdżki.
OdpowiedzUsuńhttps://mocnerowery.pl/rowery-elektryczne-sklep.html