Bocian wozi dzieci - Recenzja Stork Cargo Bike




Prawie 10 lat temu Maria i Michał Malinowscy, mieszkający pod Brzegiem w województwie opolskim zaczęli w swoim przydomowym warsztacie tworzyć rowery cargo. Michał, jako konstruktor, Maria początkowo jako wsparcie do spraw estetyki, z czasem zaczęła również spawać. Oboje mieszkali przez pewien czas w Holandii, więc znali te pojazdy. Michał pierwsze egzemplarze budował dla siebie dla zabawy czy eksperymentu, kolejne na zamówienie. Zbudował około 80 różnych konstrukcji, a więc całkiem sporo jak na domową produkcję. Tak wykształcił się warsztat Artoboros, który należy do najbardziej doświadczonych manufaktur rowerów cargo w Polsce (listę wszystkich, o których wiem, znajdziecie TUTAJ). Ponieważ oboje mają zacięcie artystyczne (Maria również wykształcenie), ich rowery zdecydowanie przykuwały uwagę jakością wykończenia i detalu. Kiedy więc sam szukałem swojego pierwszego roweru, nawiązałem współpracę właśnie z nimi i dzięki temu powstał nasz pierwszy trójkołowiec. Jednak każdy rower, chociaż piękny, był osobnym zamówieniem, na które trzeba było dłużej poczekać i być zdeterminowanym, aby uczestniczyć w procesie projektowania. Wiele czasu w realizacji indywidualnych zleceń zajmuje twórcom wymyślenie rozwiązań technicznych. Kiedy już trochę najeździłem się naszym trajkiem, zebrałem doświadczania i zapragnąłem przesiąść się na long-johna, też rozważałem zlecenie im tego zadania. Jednak tym razem czasu i determinacji mi zabrakło, więc zdecydowaniem się na zakup dostępnego od ręki Bullitta.

Nasze pierwsze cargo od Artoboros. Fot. Agencja Gazeta.

Dwa lata temu Wojtek Augustyniak z Poznania znalazł się w podobnej sytuacji. Miał już swoje doświadczenia w jeżdżeniu na rowerach cargo i zapragnął czegoś więcej. Z ich wspólnych prób zaprojektowania roweru "idealnego" zrodził się pomysł stworzenia komfortowego modelu, który będzie można produkować seryjnie i którego cena będzie konkurencyjna na polskim rynku. Myślę, że ten cel został osiągnięty. Nie byli pierwszymi w Polsce, którzy wpadli na taki pomysł, jednak jako pierwsi postawili na przemyślaną i spójną strategię marketingową. Dlatego powstał nie tylko rower, ale i marka "Stork Cargo Bike". Jak sami piszą na swojej stronie: Stork, czyli bocian - przewozi dzieci, przemieszcza się szybko i jest czarno biały. No i pochodzi z Polski.


Teraz dzięki uprzejmości producenta miałem okazję potestować ten rower przez kilka tygodni. Zapraszam więc do obejrzenia wideo-prezentacji wraz z relacją z jazdy, a potem czytajcie dalej! Stworzenie tego wideo w warunkach kwarantanny nie należało do łatwych zadań, ale mam nadzieję, że odpowie ono na wiele z Waszych pytań.



RAMA

Jest to kolejny rower z typowo miejską ramą, a więc wrażenia z jazdy przypominają holenderkę z wydłużonym promieniem skrętu. Jest to rama 20-calowa zaprojektowania do pozycji wyprostowanej z rękami na szerokiej wygiętej kierownicy, umożliwia tym samym miękkie sunięcie przez miejski krajobraz niczym w rodzinnym mini-vanie. Nawet drobna osoba poradzi sobie z jego prowadzeniem (testowaliśmy razem z Justyną z 10 minut spokoju). Rower waży 47 kg, co jest niezłym osiągnięciem jak na ramę wykonaną ze stali (tyle samo waży aluminiowy Urban Arrow). Jednocześnie mam wrażenie, że wszystkie elementy są wystarczająco sztywne i nie hałasują na wybojach niczym zgrzytająca puszka. Chwali się.


W ciekawy sposób rozwiązano problem drgania przedniego widelca - zamontowano po prostu sprężynę, która usztywnia nieco widelec, żebyśmy czuli się pewniej przy dużej prędkości.

Chyba unikatowym rozwiązaniem jest możliwość rozkręcenia ramy na pół i wrzucenia roweru np. do bagażnika kombi w drodze na wakacje. Oryginalna jest też możliwość regulowania promienia skrętu przy pomocy otworów na pałąku sterującym.



Rower posiada dosyć niski prześwit, co jest zamierzone, aby maksymalnie obniżyć środek ciężkości. Konstruktorzy specjalnie nad tym pracowali, aby rower był stabilniejszy, zwłaszcza przy manewrowaniu z dziećmi w środku. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że ma to też skutek uboczny, bo w moim wypadku skończyło się to uszkodzeniem dwóch pedałów. Za pierwszym razem przy mocno pochylonym zakręcie. Później już uważałem na zakrętach, ale uderzyłem pedałem o ziemię przy wjeżdżaniu na chodnik. Jeśli np. gracie w bike polo to uważajcie na sportowe nawyki :-)

SILNIK I NAPĘD

Rower posiada wspomagający napęd elektryczny o mocy 250W zapleciony w tylnym kole (dostępna też wersja bez wspomagania). Silnik ten był dla mnie bardzo przyjemnym zaskoczeniem, gdyż ma bardzo dobry moment obrotowy i świetnie radzi sobie zarówno ze przyspieszeniem jak i zniesieniem większego ciężaru w skrzyni, a ponadto jest bardzo cichy. Ma pięć trybów wspomagania i rozłącza się po przekroczeniu 25km/h. Zdecydowanie warto, bo wtedy jazda Storkiem jest czystą przyjemnością. Silniki w piaście są zwykle tańsze niż silniki centralne powszechnie stosowane w nowych modelach cargo, ale ich ograniczeniem jest to, że blokujemy sobie możliwość zamontowania przerzutki planetarnej (choć producenci rozważają wprowadzenie ciekawego rozwiązania z przekładnią w suporcie). Tu otwiera się kwestia, która dla wielu może być bez znaczenia, ale dla osób jeżdżących intensywnie zimą, w soli i błocie, już owszem. Trudno rozstrzygnąć nie przeprowadzając jakichś systematycznych porównań. Z jednej strony przekładnia planetarna jest osłonięta od złych warunków i nie trzeba jej myć po przejażdżce, powinna się też mniej zużywać w trudnych warunkach. Z drugiej strony silniki centralne "ciągną" łańcuch i łożyska zużywając je bardziej. Tymczasem silnik w kole bardziej "popycha" nas do przodu i płynniej zmienia obroty, więc zębatki i łańcuch powinny zużywać się wolniej niż w silnikach centralnych. Mogę po prostu z pewnością napisać, że w Storku mamy solidny łańcuch, a zamontowana przerzutka to ośmiostopniowa Shimano Acera.


Wspomaganie zasilane jest baterią 48V 13Ah (624Wh energii, to więcej niż typowe 400 lub 500Wh) zamontowaną na zewnątrz skrzyni, która spokojnie pozwala przejechać kilkadziesiąt kilometrów (przy moim intensywnym testowaniu było to ok. 70 km). Baterię ładuje się z gniazdka ok. 6 godzin. Zamontowana jest na zewnątrz skrzyni i zabezpieczona kluczem, ale nieosłonięta, więc jeśli rower ma stać dłużej w palącym słońcu, należałoby zabierać ją ze sobą do pomieszczenia. Ciekawostką jest odzyskiwanie części energii z hamowania, więc teoretycznie możecie coś przyoszczędzić na energii i klockach stosując hamowanie silnikiem. Wspomaganie sterowane jest z konsoli na kierownicy. Mamy do dyspozycji 5 trybów wspomagania, podświetlany ekran i funkcję "walk assist" do prowadzenia roweru z obciążeniem. Pewną barierą z zakresu user experience była konieczność zagłębienia się w instrukcję, aby obsłużyć bardziej zaawansowane funkcje komputera. Widocznie jestem wygodnicki i przyzwyczaiłem się już do intuicyjności rozwiązań elektrycznych Boscha czy Shimano.




Rower ma hamulce tarczowe z przodu i z tyłu. Sprawdzały się całkiem sprawnie, także w hamowaniu awaryjnym. Hamowanie od prędkości 25 km/h do zatrzymania zajęło dwie długości roweru, czyli ok. 5 metrów. Pewnie trzeba by trochę dłużej pojeździć, żeby przekonać się czy linki szybko się rozciągają. Może ktoś z Was użytkowników podzieli się doświadczeniem? Niektórym marzyłyby się może hamulce hydrauliczne, ale podobno mogą zostać wprowadzone jako opcja dodatkowa, za dopłatą.


Rower, którzy otrzymałem do testów miał jasne oświetlenie ledowe z przodu i z tyłu. Niestety czułem się nieco rozczarowany musząc zsiadać z roweru, żeby je włączyć i zmieniać w nich baterie mając do dyspozycji prawdziwy akumulator :-) Z rozmowy z Wojtkiem dowiedziałem się jednak, że prawdopodobnie w kolejnych wersjach będzie już dostępne oświetlenie zasilane z baterii i uruchamiane z komputera na kierownicy - podejrzewam, że ze względu na rozkładaną ramę, potrzebna będzie jakaś wtyczka, którą będzie można rozłączać.

SKRZYNIA

Widać, że w ten element roweru włożono dużo pracy na etapie projektowania i że było to projektowanie na potrzeby familijne. Skrzynia jest bardzo duża jak na long-johna (60 x 97 cm) i bardzo pojemna (tutaj znajdziecie porównanie różnych rozmiarów skrzyń). Wykonano ją ze sklejki i pomalowano wodoodporną lekiero-bejcą. Standardowo wyposażona jest w ławeczkę do siedzenia dla dzieci z dwoma pasami bezpieczeństwa. Ciekawym akcesorium, które sprawdziło się bardzo w przypadku moich kilkuletnich bratanków była opcjonalna kanapa do leżenia - dzieciaki zasypiają od razu, choć zabiera ona potencjalnie trochę miejsca z przodu, więc dzieciaki trzymają nogi na torbach z zakupami. W skrzyni możecie też zamontować fotelik dla bardzo małego bobasa na amortyzowanym adapterze Steco, podobnie jak w innych rowerach cargo. Producent deklaruje, że spokojnie zmieścicie więc dwójkę dzieci siedzących i trzeciego "bąbelka". I da się oczywiście, choć ja jestem sceptyczny wobec takich zastosowań long-johnów, bo wtedy już nie zmieścicie niczego więcej do skrzyni. Od trzeciego dziecka polecam rowery trzykołowe. Ale jeśli przewozicie swoją dwójkę plus okazyjnie dziecko sąsiadów, to czemu nie. Ładowność skrzyni to w końcu 80 kg. Moim zdaniem duża kubatura tej skrzyni stoi za sukcesem tego roweru już w dwóch wyścigach rowerów cargo (w Polsce i w Niemczech), podczas których przewożone ładunki lubią wypadać na ostrych zakrętach :-)

Perspektywa pasażera.



Na pochwałę zasługuje również namiot, a zwłaszcza fakt, że szybko można go złożyć i rozłożyć bez pomocy narzędzi. W sytuacji gdy wychodzicie z dzieckiem z domu, to zdecydowanie nie chcecie tracić czasu na siłowanie się z namiotem, więc to jest duży plus. Do samej konstrukcji nie mam uwag, chroni przed słońcem, a jednocześnie pozostawia dużo miejsca na wizjery i otwierane klapy po bokach oraz z tyłu, żebyśmy mogli komunikować się z pasażerami w namiocie. Namiot jest też obszyty wyraźną taśmą odblaskową, która po zmroku informuje innych użytkowników ruchu, że zbliża się pojazd XXL. Zamki są proste, więc nawet jak się zużyją, to naprawicie je u pobliskiego kaletnika czy krawca.



Czy można się do czegoś przyczepić? Warto wiedzieć, że ze względu na rozmiary skrzynia i namiot przy silniejszym podmuchu łapią boczny wiatr lub nieco oporu powietrza (znowu argument za wersją elektryczną). 

Wiem, że projektowaniu skrzyni towarzyszyły rozmaite cele funkcjonalne: jest niższa z przodu, aby ułatwić wsiadanie; wyższa z tyłu aby chronić głowy małych pasażerów w trakcie snu; ma możliwie dużą kubaturę). Nic jednak nie poradzę, że siedzi we mnie myśl, iż funkcja wygrała trochę z formą i odczuwam lekki zgrzyt estetyczny. Rower jako całość broni się pięknie, ale w moich oczach skrzynia jakby nie do końca. To jednak bardzo subiektywna kwestia gustu, która trudno zamknąć w stwierdzeniu "kąty powinny być takie, a kolor farby Pantone XY" - po prostu na widok pewnych przedmiotów przyspiesza mi serce, ale w stosunku do innych pozostaje mi życzliwa neutralność. Znam po prostu możliwości warsztatu Michała i Marii i wiem, że potrafią tworzyć rzeczy bardzo piękne. Może już nieprzezroczyste malowanie proszkowe poprawiło by efekt estetyczny? Co się komu podoba. Wiem, że cały czas pracują nad ulepszaniem swojego produktu.


Cena tego modelu to ok. 11,5 tys. zł (bez namiotu i poduszek). To faktycznie o wiele taniej niż wiele zachodnich modeli klasy premium. Stork z założenia nie jest modelem klasy premium z licznymi bajerami, ale moim zdaniem to bardzo dobry rower, który wyciąga z tej ceny tyle ile to możliwe. Patrząc na to z innej perspektywy, nie wydaje mi się, żeby dało się zbudować komfortowy i bezpieczny elektryczny rower cargo za jeszcze niższą cenę. Jest to tym bardziej imponujące, że dokonała tego trójka pasjonatów, a nie duża firma z zastępem inżynierów. Jeżeli myślicie o rozpoczęciu swojej przygody z rowerami cargo, to polecam Wam go przetestować - najlepiej odezwać się do producenta, który co jakiś czas rozwozi rowery po kraju lub skontaktuje Was z innymi użytkownikami w okolicy. Rower można też już nabyć na raty.



Szczegóły, dane kontaktowe oraz więcej akcesoriów znajdziecie na stronie Stork Cargo Bike.

Jeśli macie własne doświadczenia z tym modelem, piszcie w komentarzach. Jak zawsze zapraszam też na Facebooka, Instagrama, a od niedawna także na YouTube. Mam nadzieję, że wkrótce pojawią się tu kolejne recenzje. Polecam też Waszej uwadze wpis o tym Co rozważyć kupując rower cargo.

Powyższy wpis powstał we współpracy z marką Stork Cargo Bike, która udostępniła rower do testów. 

PS. W ostatniej chwili otrzymałem od producenta informację, że w najbliższym czasie planują poszerzyć swoją ofertę o dwa nowe modele:
a)  Stork Pro wyposażony w:
- hydrauliczne hamulce
- oświetlenie zasilane z akumulatora
- akumulator 840Wh (zasięg 100-200 km) 
- przerzutki wyższej klasy
- przekładnię w suporcie
b) Stork Short - wersja z mniejszą skrzynią, skrócona o 35 cm, do przewozu maks. 2 dzieci.

PS. 2 Ten egzemplarz testowy jest do wzięcia w Warszawie z 10% rabatem. Uwolnijcie proszę moich sąsiadów od kolejnego cargo na podwórku ;-)
 





Komentarze

  1. ... Czas na zmiany... Trzeba pokazać że w Polsce jeszcze są kreatywni ludzie...czas na coś świeżego...

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam :) Sam też wybieram chętnie rower ale nie mam aż tak funkcjonalnego aby podróżować z dziećmi. Spokojnie takim można pojechać też na zakupy przecież. A jak potrzebne auto na dalszy wyjazd to są wypożyczalnie jak ta https://flexrent.pl/wypozyczalnia-samochodow-lotnisko-warszawa-modlin/ . Już miałem kiedyś okazję korzystać z ich usług i bardzo polecam.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz